poniedziałek, 2 lipca 2012

Kwiaty w domu

Co zatruwa naszą przestrzeń -kwiaty antidotum.

Urządzając swoje nowe mieszkanie lub dom bardzo często zapominamy że nowe meble lub wykładzina to nie tylko wizualne doznania lecz również bomba chemiczna która zatruwa nasz organizm. Dopiero gdy dolegliwości naszego organizmu powtarzają się a  tabletki nie "działają" zaczynamy się zastanawiać.

 Jesteśmy zaganiani do granic możliwości, często nie mamy nawet ochoty, by wyjść z domu czy stworzyć ogródek na parapecie. Podlewanie, nawożenie i przesadzanie roślinek wymaga przecież trochę czasu, ale sami nie wiemy, czy nam się to opłaci. Rośliny są nam bardzo przyjazne. I nie tylko dlatego, że wyłapują dwutlenek węgla i odzyskują tlen. Przetwarzają także trujące związki, których pełno w naszym otoczeniu, na substancje pierwotne. To bardzo ważna informacja, zwłaszcza dla mieszkańców domów z płyty. „Zespół chorego budynku” to termin medyczny, określający przypadłości wywołane przebywaniem w niezdrowych pomieszczeniach. Przeprowadzając badanie domu lub mieszkania, stwierdza się czasami, iż nowoczesne przestrzenie mieszkalne są niczym małe zakłady chemiczne. Nasze zdrowie poddawane jest istnym torturom poprzez stosowanie nowoczesnych materiałow. Szkodliwe substancje wydziela dziś praktycznie wszystko, nawet te pięknie wyglądające mebelki czy wykładzina dywanowa. Naukowcy już od dawna ostrzegają przed coraz większym zagrożeniem. Dawniej cegła i drewno były najczęściej stosowanym budulcem, zostały jednak zastąpione dzisiaj przez beton, płytę wiórową i materiały syntetyczne łączone klejem i żywicą. Sufity panelowe, linolea i tapety obecne wszędzie emitują przeróżne trucizny. Stężenie substancji chemicznych w niektórych pomieszczeniach może być nawet o wiele wyższe niż poziom zanieczyszczeń na zewnątrz. Z pomocą mogą nam przyjść rośliny. Dr Billy Wolverton, naukowiec z NASA, w latach siedemdziesiątych prowadził badania nad oczyszczaniem i uzdatnianiem powietrza w pojazdach kosmicznych. Wykorzystał „umiejętności” roślin. Do pomieszczeń wpompowywano niektóre szkodliwe gazy, aby zaobserwować zdolności przetworzenia ich przez rośliny. Poradziły sobie znakomicie i dzięki temu zaczęto stosować ich szczególne odmiany w pomieszczeniach o szczególnie
 nieprzyjaznym środowisku. Efekty były rewelacyjne. Otóż, gdy wprowadzono odpowiednie rośliny do szkół, zauważono istotną poprawę w przyswajaniu wiadomości przez uczniów, co ma szczególne znaczenie w pomieszczeniach do nauki w domach. Okazało się również, że ludzie otoczeni przez odpowiednią roślinność są bardziej wydajni w pracy i rzadziej chorują. I ponownie odkryto coś, co już dawno zostało opisane w sztuce feng shui, czyli pozytywny wpływ roślin na człowieka. Ile jeszcze trzeba będzie przeprowadzić naukowych badań, aby potwierdzić to, co jest napisane w „Księdze przemian”? Ogrodnictwo nie powstało wczoraj. Człowiek od dawna uprawia rośliny ze względu na ich niesamowite energetyczne właściwości. Weźmy na przykład tak pospolitą roślinę, jaką jest geranium. W jej pobliżu człowiek czuje się lepiej, a nawet — jak mówią niektórzy — weselej. Liście dodane do herbaty poprawiają jej smak, a — według starych recept — chronić nas mogą przed rakiem. Bardzo dużo ludzi rozpisuje się na temat negatywnego oddziaływania kaktusów z punktu widzenia feng shui. Mało kto jednak wie, że kaktus Cereus peruvianus, pochodzący z Meksyku, nie tylko ozdobi mieszkanie, ale postawiony przy komputerze czy telewizorze, będzie nas chronił przed szkodliwym jego promieniowaniem. Taka roślina powinna pojawić się w każdym biurze lub domu, gdzie komputer jest podstawowym wyposażeniem. Podobne właściwości posiada nasz rodzima zielistka. Uważam, że żywej rośliny nic nie zastąpi, a gdy ona umiera, może to oznaczać, że zagęszczenie związków chemicznych przekroczyło jej możliwości. Dlatego baczniej powinniśmy się przyglądać naszym „przyjaciołom”. Gdy coś zaczyna się z nimi dziać, może to być alarm dla nas. Znam takie mieszkania, gdzie środowisko było tak niekorzystne, że oprócz kwiatów padały tam muchy. Niestety, takich miejsc jest coraz więcej. Co gorsza — nikt nie prowadzi badań nad zawartością oparów chemicznych w powietrzu w naszych mieszkaniach i dowiadujemy się o niebezpieczeństwie, gdy zaczynamy mieć przeróżne dziwne problemy zdrowotne. Dlatego gdy wracając do domu, masz uczucie ściskania w skroniach, bólu głowy czy drapania w gardle, pomyśl o wprowadzeniu do otoczenia roślin. Choroby układu oddechowego też mogą mieć związek z substancjami wydobywającymi się z twojej wykładziny dywanowej. Miałem w praktyce przypadek, że poprosiłem o usunięcie nowego dywanu z pokoju dziecka oraz ustawienie w pobliżu wejścia do pokoju dwóch roślin Szeflera (Schefflera actinophylla). Dzięki temu problem z ciągłymi napadami duszności zniknął. Nikt nie zwracał uwagi na to, że dziecko się skarży na powtarzający się ból głowy i drapanie w gardle zaraz po przyjściu do mieszkania.

Czasami, gdy w mieszkanie lub dom są „chore”, zlecane jest badanie radiestezyjne, gdyż pojawiają się podejrzenia, iż dane miejsce usytuowane jest na tzw. żyle wodnej. Niestety, bardzo często okazuje się, że to nowe materiały zastosowane do wystroju wnętrza szkodzą bardziej niż samo negatywne promieniowanie geopatyczne.

Związki chemiczne towarzyszą człowiekowi na co dzień, są zawsze blisko nas. Często nie widzimy ich gołym okiem lub ich nie czujemy, lecz mimo wszystko towarzyszą nam od czasu, gdy to, co naturalne, zastąpiliśmy sztucznymi odpowiednikami. Efektem nagromadzenia związków toksycznych w przestrzeni mieszkalnej są zaburzenia równowagi wewnętrznej organizmu, którym towarzyszą takie objawy, jak: przemęczenie, złe samopoczucie, zaburzenia koncentracji, bóle głowy, choroby skóry. Ponadto uważa się, że większość chorób układu nerwowego rozwija się pod wpływem toksycznych związków obecnych w środowisku otaczającym człowieka. Mimo wszystko, jeżeli stężenie szkodliwych substancji nie jest wysokie, a organizm „pracuje” sprawnie, toksyny dostające się do organizmu są usuwane we właściwym tempie. Dlatego też będąc w biurze lub w zakładzie pracy otoczonym wyziewami chemicznymi, lepiej zadbać o to, aby w naszym mieszkaniu było ich jak najmniej. Choćby po to, aby dać szansę naszemu organizmowi na to, żeby się zregenerował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz